wtorek, 27 stycznia 2015

Rozdział trzeci: Oblicza Alexandra

Mia obudziła się, gdy słońce było wysoko na niebie. Promyki słońca zaglądały do pokoju przez białą firankę padając na bladą twarz dziewczyny. Elficzka rozglądnęła się po pokoju - nadal nie mogła uwierzyć, że jest w Vaieres - i wygramoliła się z pod cieplutkiej pościeli. Podeszła do okna i otworzyła je - wpuszczając ciepłe, powietrze - potem skierowała się pod wielką drewnianą szafę. Po  otworzeniu Mia znalazła tylko w jej wnętrzu biały ręcznik w fioletowe kropki. Przerzuciła sobie go przez ramię i podniosła z podłogi ciemne spodnie po czym je włożyła. Bell wyszła na korytarz, w którym teraz było pełno światła - ciemne, ciężkie zasłony zostały odsłonięte - i zeszła na dół. W salonie zastała kilka nowych osób - mianowicie elfów. Wszyscy patrzyli na płonącą ze wstydu dziewczynkę. " Czemu się tak gapią" - zapytała w myślach sama siebie i odruchowo przejechała palcami po twarzy.
- Witamy w kwaterze elfów ziemi - powiedziała uśmiechnięta kobieta o długich (jak każdy elf) kruczoczarnych włosach - Jestem Nita przełożona elfów w tej kwaterze - dodała wyciągając dłoń na powitanie. Była ubrana w ciemne spodnie i żółtą bluzkę na krótki rękaw, na szyi miała zawieszony medalion w kształcie nasionka z wygrawerowaną literką "Z" - znak elfów ziemi. Włosy spięte odsłaniały złoty znak łowcy.
- Miło mi jestem ... - urwała domyśliła się, że już ją znają.
- Wiem kim jesteś - uśmiechnęła się szerzej Nita - i bardzo się cieszymy, że w końcu cię poznamy.
- A skąd mnie znacie? - zdziwiona usiadła na jednym z foteli.
- Twój tata nam o tobie wspominał, ale to nie jest istotne - powiedziała - Ważne jest tu i teraz więc może cię z każdym zapoznam - dodała i usiadła na przeciwko Mianelli.
- Dobrze - zgodziła się Bell kiwając przy tym głową.
- To jest Ben - Nita wskazała na stojącego przy schodach wysokiego mężczyznę o długich, ciemnych włosach do pasa. Elf ukłonił się i skrzyżował ręce na piersi. - Tam siedzi Ellie inaczej "szerszeń" - zaśmiała się - To moja prawa ręka Amy - dziewczyna uśmiechnęła się i przerzuciła złoto-brązowe włosy za ramię odsłaniając znak łowcy. - To są prawie wszyscy - dokończyła Nita.
- Prawię ?- zdziwiła się Bell.
- Jest jeszcze syn królowej Rosalindy władczyni elfów. Tylko, że Legolas przyjeżdża do miasta raz na jakiś czas.
- Dlaczego i czemu jest was tylko piątka? - zapytała coraz bardziej zaciekawiona Mia.
- Nie lubi wampirów - powiedziała - Z tobą będzie szóstka dopełnienie łowców z rodzaju ziemi - powiedziała z dumą.
- Mhhmm ... nie za bardzo rozumiem? Jakie dopełnienie? - spytała lekko się rumieniąc.
- Z każdego rodzaju elfów: ziemi, natury, stanu ducha jest sześć łowców, wszystkich razem jest osiemnaście. To nasza armia i pomoc dla wampirów. Zawsze na polowanie lub wyprawę jedzie dwójka elfów z każdego rodzaju, aby niszczyć zombie, czarować wilkołaki i leczyć rany. Wampiry tego nie potrafią więc muszą zabierać nas ze sobą. Kwatery to nasze domy w tym mieście. Tutaj ćwiczymy jak walczyć i niszczyć, a także leczyć. Każdy rodzaj ma inne zadanie: elfy stanu ducha leczą, elfy natury czarują hipnozą wilkołaki, a naszym zadaniem jest niszczenie zombie.
- Jak to czarować hipnozą? - kolejne pytanie wyrwało się z ust Mii.
- Jak jest walka, a wampiry zajmują się zombie to wilkołaki trzeba zahipnotyzować, aby nie pomogły gnijącym bestią - wytłumaczyła Ellie - Wyprzędę twoje pytanie wampiry hipnotyzują, ale wilkołaki mają osłonę, którą przebić mogą tylko elfickie czary - powiedziała wstając - Na mnie już pora idę poćwiczyć - machnęła ręką idąc w kierunku drzwi - ach radzę ci się nie spóźnić ... chociaż nie już się spóźniłaś - dodała wychodząc.
- O matko - krzyknęła oszołomiona Bell zrywając się z fotela - Która jest godzina?
- Dokładnie 12.30 - odpowiedziała Nita.
- Muszę już iść mam znaczy powinnam mieć teraz zajęcia z Alex'em w rzędzie 4 w budynku B i kompletnie o tym zapomniałam - powiedziała biegnąc do drzwi. Rzuciła coś w stylu "Do zobaczenia po czym wyszła. Po południowe powietrze owiewało jej twarz dodając sił w szybkim biegu. " Będzie na mnie wściekły" - myślała. Biegła tak szybko, że nie czuła bicia własnego serca. Wydostała się z rzędu 1 i biegła wzdłuż wszystkich "ulic". Słońce świeciło jej prostu w twarz więc musiała mrużyć oczy, by cokolwiek zobaczyć. Biegnąc poczuła głód i uświadomiła sobie, że od śniadania w swoim domu nic nie miała w ustach i zaczęły opadać jej siły. Po 10 minutach bardzo szybkiego biegu w końcu skręciła w rząd 4. Minęła budynek A, a potem znalazła się przy B - szczęśliwa, że przestała biec. Przystanęła, wciągnęła powietrze - uspokajając  trochę w swoje mocno walące serce - i otarła pod z czoła. Była gotowa wejść. Pociągnęła za klamkę i weszła do środka. Była to duża, przestrzenna sala z bieżniami, matami do ćwiczeń, workami treningowymi, ciężarkami i ringiem do walki, który był na środku pomieszczenia. Na nim też walczył przystojny, umięśniony i mokry od potu Alex. Uderzał swojego przeciwnika tak mocno, że ten chwiejąc się upadł z hukiem na podłogę. Na sali było kilku wampirów - wszyscy mokrzy i zdeterminowani. Elficzka stała przyglądając się wszystkiemu, kiedy napotkała jarzące czerwienią oczy, które już znała - Alex stała patrząc na nią ze złością.
- Miałaś być o 10.00! - krzyknął schodząc z ringu - Pierwsza zasada: punktualność!
- Zapomniałam - przyznała się.
- Zapomniałaś?! Następnym razem jeśli się to powtórzy zapomnisz o byciu łowcą! - krzyczał wściekły wampir.
- Nie można przestać być łowca - odpowiedziała spokojnie Mia.
Alexander podszedł do niej i złapał za chude nadgarstki.
- Jeśli nie będziesz przestrzegać zasad to nie będziesz łowcą ani strażnikiem!
Mia wyszarpała się z rąk Alexa i wzięła się na odwagę. Uderzyła Weyland'a w brzuch. Chłopak zaskoczony zgiął się w pół łapiąc za bolące miejsce w tedy dziewczyna podcięła mu nogi i wampir zaskoczony i obolały upadł na zakurzoną podłogę.
- Nadal uważasz, że nie będę łowcą? - spytała.
- Nieźle Alex, nowa położyła cię na łopatki - zaśmiał się jakiś chłopak, który walił w worek treningowy.
- Zamknij się! - uciszył go Weyland - A ty chodź - powiedział do Mii podnosząc się z podłogi.
Wyszli razem z budynku na świeże powietrze. Alex przysiadł na kamiennej drodze aby dojść do siebie po ciosie, a Mia stała patrząc na mur otaczający miasto. Minęło kilka minut kiedy usłyszała z ust Alexa.
- Przepraszam - wymamrotał - Nie chciałem krzyczeć.
Mia stanęła jak wryta patrząc na Alexa. Jego kruczoczarne włosy przykleiły się do spoconego czoła, a wyraziste czerwone oczy wpatrywały się w ziemię. Jego mięśnie były napięte gotowe do uderzenia ale dla elficzki wydawały się delikatne i przyciągające. "Co jest ze mną nie tak" - pomyślała i zarumieniła się bowiem przypomniała sobie, że wampiry czytając w myślach.  "Powinnaś się go bać, on jest wampirem może zrobić ci krzywdę" - tłumaczyła sobie w myślach Mia.
- Kiedy zacznę szkolenie - spytała.
- Jeśli chcesz możemy zacząć teraz - powiedział wstając i otrzepując krótkie spodenki - tylko nie w sali ćwiczeń. Chodźmy.
Ruszyli razem w stronę muru. Szli wzdłuż niego w całkowitej ciszy, która strasznie męczyła elficzkę. Dziewczyna lubiła przebywać sama, ale nie znosiła ciszy. Wtedy biegała po lasach, łąkach i nasłuchiwała śpiewu ptaków, szumu drzew byle by tylko nie zapadła cisza. Gdy była z ojcem rozmawiała z nim o wszystkim i o niczym, ale nigdy nie zdarzyło się aby zabrakło tematu. Każdą spędzoną z nim chwilę bardzo ceniła i nigdy nie zapomniała. Jednak ojciec mało wspominała o jej mamie, dlatego też dziewczyna wiedziała tylko parę istotnych faktów takich jak: co lubiła, jak się poznali i to że podarowała jej srebrny medalion. O swoich dziadkach od stron matki nie wiedziała zbyt dużo i wolała aby tak zostało - w końcu nienawidzili jej i pana Jacka. Bell szła obok przystojnego wampira rozmyślając o tacie - miała świadomość, że został sam i siedzi w swoim fotelu przy kominku czytając jedną z licznych w jej domu książek - i bardzo za nim tęskniąc.
- Brakuje ci go? - zapytał przerywając myśli Mianelli.
- Jak możesz! - oburzyła się.
- No co?! To moja natura - odparł nonszalancko.
Mia uspokoiła się  i weszła na mur idąc przed siebie.
- Tęsknie za nim - powiedziała - Ale chciałam opuścić Heleser, a tata dał mi taki wybór.
- Rozumiem.
- Dokąd idziemy? - zapytała Bell idąc na krawędzi muru (jak robiła to kiedyś) z rozpostartymi ramionami aby zachować równowagę.
- Poza miasto na łąkę - powiedział patrząc na elficzkę. W jego oczach widział dziewczynkę z blond warkoczykiem bawiącą się w zachowanie równowagi - co jednak mu się spodobało. Ta dziewczyna coś w nim ruszyła, coś co ociepliło mu niebijące serce. Przy niej czuł, że żyje. Mia odwróciła się do niego z uśmiechem, a on odwzajemnił się tym samym. Elficzka stawiała stopę po stopie na krawędzi muru, kiedy nagle lewa noga ześlizgnęła się z nierównego kamienia i Mianella zachwiała się spadając w dół. Alex widząc to z wampirzą szybkością złapał Bell w locie także dziewczyna nie doznała przykrego spotkania z chodnikiem. Mia poczuła zimne, delikatne palce na plecach - miała na sobie bluzkę z dziurami - a ich oczy błękitne i rubinowe spotkały się zapominając o całym świecie.
- Dziękuje - powiedziała puszczając jego mocne ramiona.
- Do usług - uśmiechnął się zawadiacko.
Bell zarumieniła się.
- Idziemy w przeciwną stronę niż brama? - zdziwiła się - Jest jakieś inne wyjście?
- Widzę że nie jesteś dziewczyną za którą cię uważałem - przyznał - I tak są tajemne drzwi.
- A za jaką mnie uważałeś?- spytała z ciekawością.
- Za mięczaka krótko mówiąc, ale widzę że się pomyliłem - przyznał.
- No miło mi to słyszeć - odparła obrażona i znów weszła na mur.
- Tylko żebym znów nie musiał cię łapać - powiedział przeskakując stopnie schodów.
- Nie musisz za mną chodzic jak za dziekiem i tym razem nie będę szła na krawędzi - odparła idąc szybciej.
- Czemu? To całkiem fajne - przyznał ze śmiechem i zaczął chodzić po krawędzi muru tak jak przed chwilą robiła to Mia - Widzisz ja przynaj... - nie dokończył bo z hukiem spadł na ziemię - Auuć!
Mia odwróciła się w jego stronę i szybko zeskoczyła z muru.
- Nic ci nie jest? - zapytała z obawą że chłopak coś sobie złamał.
- Widzę, że ci na mnie zależy - odpowiedział unosząc czarną brew - To tylko taki żarcik.
Dziewczyna posłała mu wściekłe spojrzenie i pacnęła po głowie.
- Idiota - mruknęła idąc w wzdłuż kamiennej ściany muru.
- No, ale przynajmniej wiem czy ci na mnie zależy - odparł zawadiacko podnosząc się z ziemi.
- Nie zależy - odparła.
Chłopak dogonił ją i powiedział.
- Zależy, ja to wiem - podniósł znacząco brew do góry.
- To, że do ciebie podbiegłam nie znaczy, że mi na tobie zależy - prychnęła krzyżując ręce na piersi.
- Ale przybiegłaś i to się liczy - powiedział z wesołym uśmieszkiem na twarzy
- Daleko do tego przejścia? - zmieniła temat.
- Nie. Jak tylko skręcimy w lewo zobaczysz drzwi w murze.
- Serio?! Macie tajemne drzwi chociaż do miasta wejść można tylko bramą, to kretynizm -oceniła Mia.
- A co myślałaś, że wyjdziemy przez jakiś podkop!? - zapytał z drwiną.
- Nie! Ale po co nazywacie te drzwi tajemnym przejściem, skoro taki nie jest!
- Zobaczysz to zrozumiesz - rzekł i skręcił w lewo.
Mia poszła  za nim i zobaczyła drewniane drzwi średniej wysokości z mosiężną klamką, którą Alex właśnie nacisnął. Przejście otworzyło się ukazując dużo zieleni i kawałek błękitnego nieba.
- Zapraszam - wampir wskazał na drzwi.
Elficzka przeszła koło Alexa i wyszła poza gruby, kamienny mur prosto w zielone krzaki. Zdziwiona przedarła się na obszerną łąkę z której widok był na Błękitną Lagunę. Mia odwróciła się, a jej oczom ukazał się mur zarośnięty krzakami bez przejścia.
- I co teraz już wiesz skąd ta nazwa?! - zapytał z satysfakcjom.
- Nieźle - przyznała i ruszyła na przód - Jak tu pięknie!
- Jak mamy dość szarych budynków to przychodzimy tu odpocząć. To takie oderwanie się od rzeczywistości - powiedział Alexander przeczesując  kruczoczarne włosy.
Chłopak przypatrywał się blondynce, która była zachwycona pięknym widokiem. dziewczyna coraz bardziej mu się podobała, ale chłopak nie chciał tego ujawniać - nie był osobą która lubi ukazywać swoje uczucia, lubił samotność, ciszę był przeciwieństwem elficzki - wolał aby pozostało to jego tajemnicą.
- Może pokaże ci parę chwytów - zaproponował.
Mia ocknęła się z zamyślenia i przytaknęła głową. Alex pokazał jej jak zablokować atak zombie.
- Najpierw krzyżujesz ramiona i odpychasz napastnika - tłumaczył - Potem prawą ręką uderzasz go w szczękę - dokończył pokazując na "sucho" - Spróbuj powtórzyć.
Bell zrobiła tak jak tłumaczył wampir i powtórzyła to kilka razy.
- Wystarczy - nakazał - Teraz walka podstawowa.
- Podstawowa? To znaczy? - zapytała stając przed nim.
- To znaczy, że nauczę cię jak się obronić - rzekł stając w rozkroku - Uderz mnie! - rozkazał.
- Okey - odparła wiedząc, że go zaskoczy.
Stanęła z uniesionymi pięściami aby zmylić swojego napastnika i zamachnęła się ręką, ale uderzyła lewą nogą po między nogi zaskoczonego wampira, pod którym ugięły się kolana. Potem pięścią walnęła go w nos - zabolało nie tylko jego ale i ją - z którego zaczęła cieknąć stróżka krwi.
- Auuuu! - jęknął.
- Nie udawaj, nic cię nie boli - odparła z kpiną i satysfakcją, że go przechytrzyła - To tylko krew.
- Właśnie mogłaś złamać mi nos!
- Oj nie czujesz bólu, ogarnij się!
- Moja twarz musi być nieskazitelnie ładna, a nie połamana! Jeszcze z nią trochę pożyje!
- No tak musisz mieć czym wyrywać panienki - zakpiła z niego Bell - Dobra wstawaj miałeś mnie potrenować mazgaju!
- Co?! Mazgaju! Pożałujesz!
- Już się boje - prychnęła krzyżując ręce na piersi.
W chwili w której to mówiła Alex złapał ją w tali i przerzucił przez ramię. Biegł z szybkością wampira prosto w stronę nie widocznego z daleka urwiska. Mianella wcale nie bała się szybkości, ale nie lubiła jak nie miała gruntu pod nogami, a właśnie to teraz się stało, gdy wampir przeskakiwał urwisko. Czuła, że żołądek podskoczył jej do gardła - zamknęła oczy. "Wdech i wydech" - myślała - " Nie spadniesz".Alex stanął po drugiej stronie ciemnej dziury z satysfakcją i wesołym uśmieszkiem postawił elficzkę na ziemi. Ta otworzyła oczy i ze złością podarowała wampirowi kuksańca między żebra.
- Idiota - wrzasnęła.
- Wiedziałem, że masz lęk wysokości - odparł masując miejsce, w które przed chwilą dostał.
- Nie jakiś głupi lęk wysokości! Nie lubię nie mieć gruntu pod nogami! - przyznała wściekła.
- Istniej coś takiego - zdziwił się przeczesując ręką włosy - Sorry, ale nieźle było co nie?
- Nie - odparła i usiadła na lekko żółtawą trawę - Nigdy tego nie rób.
- Okey, ale odwołaj mazgaja - powiedział ocierając nos o koszulkę.
- Odwołuje.
Siedzieli tak w całkowitej ciszy skubiąc trawę. Wiatr rozwiewał potarganą fryzurę Mianelli, tak że ciągle musiała odgarniać kosmyki z twarzy. Dziewczyna patrzyła ciągle na ziemię rozdwajając źdźbło trawy i rozmyślając o tym jak wyglądają ludzie - tak dziwne, że akurat teraz o tym myślała - a młody Weyland przypatrywał się jej i czytał każdą myśl.
- Możemy już wracać? - spytała podnosząc na niego wzrok.
- Tak, ale muszę cię zmartwić innej drogi niż ta, nie ma.
- Przeżyje - powiedziała z uśmiechem.
"Tylko spokojnie to tylko chwilka" - powtarzała sobie w duchu - "Alex mnie nie puści"
Chłopak czytał każda jej myśl i cieszył się, że Mia mu ufa. Zaufanie według niego było bardzo ważne to budowało każdy związek - nawet przyjaźń.
- Wskakuj - powiedział pokazując na plecy. Widząc nie zachwyconą tym pomysłem dziewczynę dodał - Będziesz się mniej bała.
Bell "weszła" na plecy wampira - przytulając go aby się trzymać - zamknęła oczy i uspokajała już mocno bijące serce. "Pomyśl, że latasz" usłyszała w myślach. " No tobie to łatwo mówić" - odparła w myślach. Mia uświadomiła sobie, że Alex czyta jej myśli " Wypad z mojej głowy" - dodała. "To silniejsze ode mnie" - usłyszała. Bell palnęła go w głowę tak dla zasady i usłyszała śmiech, który i jej się udzielił. Śmiała się i zauważyła, że nie ma już gruntu pod nogami co jednak wcale jej nie przestraszyło. Trzymała się ramionami szyj Alexa i nogami jego brzucha i czuła bezpieczeństwo, spokoju - wampir wyleczył ją z leku. Gdy już byli po drugiej stronie elficzka zeskoczyła z jego pleców i rozbawiona puściła do niego oczko idąc w stronę tajemnych drzwi. Chłopak uśmiechnął się i patrzył na jej piękną smukłą sylwetkę i blond włosy, które powoli się oddalał. Ruszył za Mią i otworzył drzwi - magicznym elfickim słowem - wpuszczając najpierw Mianellę (jak dżentelmen), a potem wszedł za nią.
- Mhh dziękuje - powiedziała do niego - Fajnie było.
- Może pójdziemy coś zjeść?- zapytał
- Nie dzięki, nie pijam krwi - powiedziała z czarującym (według Alexa) uśmiechem - Przebiorę się (bluzkę miała pobrudzoną w krwi wampira), a potem odpocznę. O której jutro ćwiczenia?
- Jutro nie będzie. Przyjeżdża syn królowej Rosalindy i pewnie będzie przyjęcie na twoją cześć - powiedział, a na twarzy elficzki pojawiło się zdziwienie - No wiesz nowy łowca jeszcze z jego rodzaju elfów - wytłumaczył po czym przeczesał włosy ręką - Do zobaczenia. Trafisz do kwatery sama?
- Tak, dziękuje i cześć - powiedział po czym ruszyła do rzędu 1 budynku I.

*

- Cześć! Co ci się stało? - usłyszała, gdy tylko weszła do domu "mody" - Wyglądasz jakby stado koni po tobie przebiegło!
- Aż tak!? - zszokowała się Mia.
- Oczywiście, że nie ale Olivia potrafi wyolbrzymiać - powiedział rozbawiony Jackob. 
- Skąd ta krew i o matko ciągle miałaś tą fryzurę? - zapytała zaniepokojona Rood. Według niej każdego dnia powinno ubierać się w coś innego i mieć inaczej uczesane włosy, dlatego wampirzyca miała dziś na sobie fioletową, obcisłą sukienkę do kolan i czarną marynarkę. Rude włosy upięte w niesforny kok, a buty na 10 centymetrowej szpilce do tego piękny srebrny naszyjnik, który wykańczał prześliczną kreację. Według elficzki dziewczyna wyglądała szałowo. 
- Krew jest Alexa a ... - nie dokończyła, bo rudowłosa jej przerwała.
- Alexa? Jakim cudem?! 
- Uderzyłam go w nos i już - powiedziała siadając na skórzaną sofę - Mogę ci wszystko opowiedzieć jeśli chcesz.
- Oboje chcemy - wtrącił się Jackob - To wielki dzień, że ktoś właściwie, że dziewczyna położyła na łopatki młodego zadufanego w sobie Weylanda.
- Nie położyła .... chociaż - zamyśliła się Mia.
- No opowiadaj - ponagliła ją wampirzyca siadając obok Greena.
Tak więc elficzka opowiedział swój dzień z Alexandrem, ale było to trudne gdyż zafascynowane wampiry ciągle jej przerywały. Dziewczyna pierwszy raz zwierzyła się komuś kto nie był jej ojcem co było dla niej nowym przeżyciem i wcale jej nie przeszkadzało. 
- To teraz proszę znajdź mi nowe ciuchy i dorzuć parę dodatkowy, bo w kwaterze mam pustą szafę - powiedział na koniec Bell.
- Już się robi - rzekła i pobiegła - z wielką łatwością w tak wysokich butach - do pokoju pełnym ubrań
- Jak ona to robi? 
- Mówisz o butach? - zapytał wampir ocknąwszy się zamyślenia. Mia kiwnęła głową - Uwielbia je, według niej są wygodne.
- Mmm ... to ja może pójdę się przebrać - odparła i ruszyła w stronę drzwi.
W pokoju jak zawsze było pełno ubrań, butów i dodatków. Wielkie lustro - przy którym elficzka "zmieniła styl" - przyciągało ją do siebie. Dziewczyna podeszła popatrzyła na siebie z odrazą i rozpuściła blond włosy. Loki opadł na jej oczy zasłaniając widok, odgarnęła je i spięła w luźny kucyk.
- Włóż to - podała jej Olivia.
Był to zwykł biały podkoszulek, który Bell natychmiast włożyła. 
- A do tego ten błękitny sweterek i te czarne leginsy.
Elficzka przebrała spodnie w obecności wampirzycy - jakoś nie czuła się przy niej skrępowana - i nałożyła luźny, dłuższy (zakrywając uda) sweterek. 
- Te trampki będą pasować - Olivia podała Bell jasno niebieskie, proste trampki - Odsłonią ci ładnie kostki. 
- Nieźle - przyznała dziewczyna nakładając na stopy - Zmyjesz mi oczy?
- Oczywiście fiolet z błękitem ni jak nie pasuje - przyznała ze śmiechem.
Rudowłosa delikatnie zmyła oczy koleżance i leciutko podkręciła rzęsy maskarą. Spięła jej blond włosy w luźny kok zostawiając parę kosmyków przy twarzy i z radością nałożyła na jej szyję łańcuszek z turkusowym motylkiem. Chciała zdjąć z szyj srebrny medalik (który Mia ciągle nosiła skrywając pod ubraniami) ale elficzka nie pozwoliła jej.
- To pamiątka po mamie - przyznała dotykając go.
- Przepraszam nie wiedziałam.
- Nic się nie stało i dzięki super wyglądam - uśmiechnęła się przyjaźnie - Chyba pójdę coś zjeść, dawno nic nie miała w ustach - dodała idąc w kierunku drzwi - Jeszcze raz dziękuje, a po ciuchy wpadnę później.
- Dobra, do zobaczenia - powiedział Olivia poprawiając włosy.
Bell wyszła z budynku zostawiając wampirków razem. Ciepły wiaterek rozwiewał jej nie spięte kosmyki włosów. Dziewczyna szła teraz wzdłuż frontowego muru z wejściem do miasta przyglądając się coraz bardziej ciemniejszemu niebu. " Coraz bardziej tu mi się podoba" - pomyślała " Może zostanę tu do końca"
- To by mi odpowiadało - usłyszała za sobą.
- Znowu ty - powiedziała z nutą niezadowolenia, ale tak naprawdę cieszyła się, że Alex tu jest - Śledzisz mnie? Jeśli tak to jesteś skazany na jedzenie, bo umieram z głodu! - dodała odwróciwszy się w stronę rozbawionego wampira - Co cię tak śmieszy? - zapytała ze zdziwieniem.
- To że jesteś słodka jak się wkurzasz, a poza tym mam niespodziankę.
Elficzka była zdumiona zachowaniem młodego Weylanda i zarumieniła się jak buraczek po tym jak usłyszała taki - można powiedzieć - komplement.
 - Niespodziankę?
- Coś w tym guście - przytaknął Alex - Idziemy?
Bell kiwnęła głową na tak i oboje ruszyli w stronę mur.
- Ładnie wyglądasz - powiedział wampir - Olivia ma dobry gust.
- Yyy ... dzięki - odpowiedział Mia ciągle czerwona na twarzy - Dokąd idziemy?
- Zobaczysz - uśmiechnął się Alex - Spodoba ci się.
Szli ramie w ramię w ciszy. Mianella nadal zszokowana zachowaniem i komplementem Alexa rozmyślała jaką to niespodziankę wymyślił wampir. Pierwszy raz ktoś w ogóle pofatygował się zrobić dla niej niespodziankę. Nikt - nawet jej własny ojciec - nie wymyślił się by to zrobić. Właściwie oprócz ojca i paru ciotek nie miała w Heleser nikogo więc o czym tu mówić. Dlatego Bell była tak podekscytowana i zszokowana. Szła z lekkim uśmiechem na twarzy spoglądając ukradkiem na skupione w oddali czerwone oczy wampira. Od pierwszego poznania Alexa, spodobały się jej. Ten rubinowy kolor przyciągał ją i rozweselał. Doszli już do stromych stopni w murze i wspinali się do góry. Mia szła pierwsza i już nie mogła się doczekać. Na murze zobaczyła fioletowy koc i kilka dekoracyjnych poduszek opartych o kamienną ścianę, a obok tego stał niski, stolik z owocami, ciastkami i wysoki srebrny dzban ze szklaneczkami do kompletu. Wszystko było dookoła obstawione różnej wielkości świecami, które dawały romantyczny klimat, a przez dziurę w murze był wgląd na Błękitną Lagunę. Elficzce zabrało dech w piersi - była w szoku. Chciała coś powiedzieć, ale nie mogła wydusić z siebie ani jednego słowa, stała tylko jak słup soli i podziwiała swoją niespodziankę.
- Wszystko w porządku - zaniepokoił się wampir widząc zdrętwiałą Bell
- Tak ... - wyszeptała - tylko nikt jeszcze nic tak cudownego dla mnie nie zrobił - przyznała - Dziękuje
- Nie ma sprawy - uśmiechnął się. Bardzo mu zależało, by elficzce się spodobało - Zapraszam.
Dziewczyna usiadła wygodnie opierając się o poduszki i przyglądała się wampirowi, który nalewał coś do szklanek.
- Proszę - podał jej szklankę - Spokojnie to nie krew - dodał siadając na przeciwko niej.
Dziewczyna spojrzała na czerwony płyn i bez obaw wypiła kilka łyków. Było to napój o smaku winogron, bardzo smaczny lecz po jakimś czasie robiło się od niego bardzo gorąco.
- To winno z winogron od ludzi - wytłumaczył wampir upijając kilka łyków.
- Myślałam, że wy pijecie tylko krew - zdziwiła się na widok pijącego wampira.
- Ja lubię alkohol - odparł z uśmieszkiem - Może muffinkę?
- Chętnie.
Mia zjadła całą czekoladową babeczkę i popiła winem. Zaczęła pytać wampira o ludzi: jacy są, gdzie mieszkają, co robią. Chłopak odpowiadał na każde jej pytanie. Przegadali cały wieczór, a potem leżeli na kocu oglądając gwiazdy.
- Pięknie - westchnęła Mia - Dziękuje.
Elficzka rozpuściła włosy i usiadła zamykając oczy. Czuła lekki wiaterek owiewający jej jasną od blasku księżyca twarz. W powietrzu unosiła się woń winogron, która Mia czuła na ustach. Wampir leżąc przyglądał się elficzce tak pięknie skąpanej w świetle księżyca. Wyglądała jak bogini z blond długimi włosami, które tak podobały się młodemu Weyland'owi. Od pierwszego spotkania pokochał tą dziewczynę te włosy i piękne błękitne oczy, ale nie tylko wygląd był dla niego ważny. Wnętrze też się liczyło, a to akurat dziś poznał. "Tylko, że dzień to za mało potrzeba dużo czasu by komuś zaufać, zaprzyjaźnić się" - myślał Alexander - "Dam sobie jeszcze czas"
- Ja .. dziękuje za dzisiaj - zaczęła Mia - Było naprawdę miło i nie jesteś taki jak myślałam.
- A jaki według ciebie byłem? - zapytał z ciekawości podbierając głowę ręką.
- Mmm ... arogancki, wredny i wiele innych, a tu proszę nowe obliczę miły i zaskakujący.
- No nieźle mnie oceniłaś - zaśmiał się.
- Ty mnie podobnie - powiedziała wstając i przeciągając zdrętwiałe kości - Pójdę już, do jutra.
- Mówiłem ci jutro nie ma treningu - przypomniał jej wampir także wstając.- Widzę, że masz słaba pamięć.
- Nie słabą pamieć tylko jestem pewna, że jutro znów będziesz mnie śledzić - powiedziała schodząc z muru - Do zobaczenia.
- Do zobaczenia - rzekł do odchodzącej Mii.
Bell szła prostą kamienną drogą do kwatery elfów ziemi. Była naprawdę szczęśliwa z powodu tak fascynującego dnia. Cieszyła się, że poznała bliżej Alexa. Podobał się jej, ale wolała zachować to w tajemnicy no może dopóki nie zaprzyjaźnij się z nim na tyle, by mogła mu bezgranicznie ufać.
__________________________________________________________________________________
Cześć moi czytelnicy! Jak się podobał rozdział? Wiem ciut przesłodzony i może nawet nudnawy, ale to dlatego, że w następnym pojawi się nagły zwrot akcji i nie będzie takich momentów jak teraz (chyba za dużo wam powiedziałam ^^) No, ale nie ważne czekam z niecierpliwością na komentarze!               I zapraszam do OBSERWOWANIA !!!
                                                                                    Do następnej notki            Kittykat
ps. Dodałam nową zakładkę SPAM możecie tam pisać co tylko wam do głowy przyjdzie :) Promujcie swoje blogi, piszcie opinie itp. 

7 komentarzy:

  1. No, zaprosiłaś mnie więc jestem!
    Opowiadanie jest bardzo, a to bardzo zajmujące. Gdyby tylko nie te błędy było by naprawdę świetne! Wybacz, że teraz się tak bardzo nie rozpiszę (jestem na okropnej komórce xd), ale obiecuję że zrobię to przy nast3pnych rozdziałach, jeśli byś chciała, będę mogła wypisać Ci błędy przy następnych fragmentach c;
    A tymczasem, jeśli byś chciała możesz zajrzeć do mnie, może opowiadanie przypadnie Ci do gustu! :)
    krucza1.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz :) Pewnie jeśli będzie ci się chciało to proszę bardzo :* Gdyż jak pisze to czasami zdarza mi się pominąć parę błędów. OkoK
      Kittykat

      Usuń
  2. Okej zacznę może od tych niemiłych rzeczy. Na początek błędy... pojawiło się ich kilka, ale nie rzucały się one tak bardzo w oczy. Następnie coś z czym walczę od początku! Nawiasy zamieniłaś na myślniki, ale nadal wydaje mi się, że ich nadużywasz. Spróbuj nie pisać przypisów tylko opisz to normalnie w opisie tego co się dzieje :) Teraz treść... za szybko lecisz z relacjami między bohaterami. 3 rozdział, a przedstawiasz nam tu już prawie sceny miłosne osób, które przed chwilą się poznały... stanowczo nie. Jeśli chodzi o charakter Alexa musisz się zdecydować, na początku przedstawiasz go jako twardego wojownika, którego polubiłam, a teraz wyszedł troszkę słabo. Nie wiem czy ja bym się otworzyła tak jak on przed prawie poznaną osobą. Przemyśl to! Sprawa która mnie intryguje to przyjazd Legolasa. Jestem ciekawa jak go przedstawisz i jak wpłynie na życie głównej bohaterki. Zwolnij tylko tępo i śmiało pisz dalej, bo masz duże możliwości do stworzenia czegoś wspaniałego, tyko musisz popracować! Życzę Ci dużo weny i zapraszam do mnie,
    http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wezmę pod uwagę twoje rady przy następnymi pisaniu rozdziału. Muszę dużo pomyśleć bo nie chcę schrzanić kolejnego bohatera, ale wydaje mi się że mój pomysł nie jest zły chociaż wolę aby nie było kolejnego zawodu. Zwolnię! Muszę, bo chyba faktycznie coś za szybko ich zaprzyjaźniłam :) Dziękuje za komentarz i rady! Wpadnę na pewno ^^ Kittykat

      Usuń
  3. Alex chyba rzeczywiście za szybko wyleciał z ta randką. Wydał mi się w tym rozdziale zbyt czytelny. Wcześniej przedstawiałaś go dość tajemniczo i to dodawało mu smaku. Ta niepewność, niewiadoma jak traktuje Alex dodawała smaczku. Tutaj od razu odkryłaś wszystkie karty i już wiadomo, że dziewczyna mu się podoba. Poza tym jeśli chodzi o tą walkę to zbyt dobrze przedstawiłaś Mię. Alex ćwiczy, jest wojownikiem, a karząc jej bić sam nie trzyma gardy? Taki trener w życiu nie pozwoliłby na uderzenie się w nos i nie ugięłyby mu się nogi po kopnięciu jakiejś tam Mii. Zwracaj większą uwagę na takie szczegół, bo mimo wątku fantastycznego opowiadanie powinno być realistyczne;) Przynajmniej w niektórych kwestiach;)

    Pozdrawiam serdecznie!:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem i dzięki za uwagę. Nie pozwolę Alex'owi znowu paś na kolana hah ;) Możliwe, że za dużo wyłoniłam o nim wiadomości, ale nie chciałam aby był taki tajemniczy. Kittykat

      Usuń