- Witamy w kwaterze elfów ziemi - powiedziała uśmiechnięta kobieta o długich (jak każdy elf) kruczoczarnych włosach - Jestem Nita przełożona elfów w tej kwaterze - dodała wyciągając dłoń na powitanie. Była ubrana w ciemne spodnie i żółtą bluzkę na krótki rękaw, na szyi miała zawieszony medalion w kształcie nasionka z wygrawerowaną literką "Z" - znak elfów ziemi. Włosy spięte odsłaniały złoty znak łowcy.
- Miło mi jestem ... - urwała domyśliła się, że już ją znają.
- Wiem kim jesteś - uśmiechnęła się szerzej Nita - i bardzo się cieszymy, że w końcu cię poznamy.
- A skąd mnie znacie? - zdziwiona usiadła na jednym z foteli.
- Twój tata nam o tobie wspominał, ale to nie jest istotne - powiedziała - Ważne jest tu i teraz więc może cię z każdym zapoznam - dodała i usiadła na przeciwko Mianelli.
- Dobrze - zgodziła się Bell kiwając przy tym głową.
- To jest Ben - Nita wskazała na stojącego przy schodach wysokiego mężczyznę o długich, ciemnych włosach do pasa. Elf ukłonił się i skrzyżował ręce na piersi. - Tam siedzi Ellie inaczej "szerszeń" - zaśmiała się - To moja prawa ręka Amy - dziewczyna uśmiechnęła się i przerzuciła złoto-brązowe włosy za ramię odsłaniając znak łowcy. - To są prawie wszyscy - dokończyła Nita.
- Prawię ?- zdziwiła się Bell.
- Jest jeszcze syn królowej Rosalindy władczyni elfów. Tylko, że Legolas przyjeżdża do miasta raz na jakiś czas.
- Dlaczego i czemu jest was tylko piątka? - zapytała coraz bardziej zaciekawiona Mia.
- Nie lubi wampirów - powiedziała - Z tobą będzie szóstka dopełnienie łowców z rodzaju ziemi - powiedziała z dumą.
- Mhhmm ... nie za bardzo rozumiem? Jakie dopełnienie? - spytała lekko się rumieniąc.
- Z każdego rodzaju elfów: ziemi, natury, stanu ducha jest sześć łowców, wszystkich razem jest osiemnaście. To nasza armia i pomoc dla wampirów. Zawsze na polowanie lub wyprawę jedzie dwójka elfów z każdego rodzaju, aby niszczyć zombie, czarować wilkołaki i leczyć rany. Wampiry tego nie potrafią więc muszą zabierać nas ze sobą. Kwatery to nasze domy w tym mieście. Tutaj ćwiczymy jak walczyć i niszczyć, a także leczyć. Każdy rodzaj ma inne zadanie: elfy stanu ducha leczą, elfy natury czarują hipnozą wilkołaki, a naszym zadaniem jest niszczenie zombie.
- Jak to czarować hipnozą? - kolejne pytanie wyrwało się z ust Mii.
- Jak jest walka, a wampiry zajmują się zombie to wilkołaki trzeba zahipnotyzować, aby nie pomogły gnijącym bestią - wytłumaczyła Ellie - Wyprzędę twoje pytanie wampiry hipnotyzują, ale wilkołaki mają osłonę, którą przebić mogą tylko elfickie czary - powiedziała wstając - Na mnie już pora idę poćwiczyć - machnęła ręką idąc w kierunku drzwi - ach radzę ci się nie spóźnić ... chociaż nie już się spóźniłaś - dodała wychodząc.
- O matko - krzyknęła oszołomiona Bell zrywając się z fotela - Która jest godzina?
- Dokładnie 12.30 - odpowiedziała Nita.
- Muszę już iść mam znaczy powinnam mieć teraz zajęcia z Alex'em w rzędzie 4 w budynku B i kompletnie o tym zapomniałam - powiedziała biegnąc do drzwi. Rzuciła coś w stylu "Do zobaczenia po czym wyszła. Po południowe powietrze owiewało jej twarz dodając sił w szybkim biegu. " Będzie na mnie wściekły" - myślała. Biegła tak szybko, że nie czuła bicia własnego serca. Wydostała się z rzędu 1 i biegła wzdłuż wszystkich "ulic". Słońce świeciło jej prostu w twarz więc musiała mrużyć oczy, by cokolwiek zobaczyć. Biegnąc poczuła głód i uświadomiła sobie, że od śniadania w swoim domu nic nie miała w ustach i zaczęły opadać jej siły. Po 10 minutach bardzo szybkiego biegu w końcu skręciła w rząd 4. Minęła budynek A, a potem znalazła się przy B - szczęśliwa, że przestała biec. Przystanęła, wciągnęła powietrze - uspokajając trochę w swoje mocno walące serce - i otarła pod z czoła. Była gotowa wejść. Pociągnęła za klamkę i weszła do środka. Była to duża, przestrzenna sala z bieżniami, matami do ćwiczeń, workami treningowymi, ciężarkami i ringiem do walki, który był na środku pomieszczenia. Na nim też walczył przystojny, umięśniony i mokry od potu Alex. Uderzał swojego przeciwnika tak mocno, że ten chwiejąc się upadł z hukiem na podłogę. Na sali było kilku wampirów - wszyscy mokrzy i zdeterminowani. Elficzka stała przyglądając się wszystkiemu, kiedy napotkała jarzące czerwienią oczy, które już znała - Alex stała patrząc na nią ze złością.
- Miałaś być o 10.00! - krzyknął schodząc z ringu - Pierwsza zasada: punktualność!
- Zapomniałam - przyznała się.
- Zapomniałaś?! Następnym razem jeśli się to powtórzy zapomnisz o byciu łowcą! - krzyczał wściekły wampir.
- Nie można przestać być łowca - odpowiedziała spokojnie Mia.
Alexander podszedł do niej i złapał za chude nadgarstki.
- Jeśli nie będziesz przestrzegać zasad to nie będziesz łowcą ani strażnikiem!
Mia wyszarpała się z rąk Alexa i wzięła się na odwagę. Uderzyła Weyland'a w brzuch. Chłopak zaskoczony zgiął się w pół łapiąc za bolące miejsce w tedy dziewczyna podcięła mu nogi i wampir zaskoczony i obolały upadł na zakurzoną podłogę.
- Nadal uważasz, że nie będę łowcą? - spytała.
- Nieźle Alex, nowa położyła cię na łopatki - zaśmiał się jakiś chłopak, który walił w worek treningowy.
- Zamknij się! - uciszył go Weyland - A ty chodź - powiedział do Mii podnosząc się z podłogi.
Wyszli razem z budynku na świeże powietrze. Alex przysiadł na kamiennej drodze aby dojść do siebie po ciosie, a Mia stała patrząc na mur otaczający miasto. Minęło kilka minut kiedy usłyszała z ust Alexa.
- Przepraszam - wymamrotał - Nie chciałem krzyczeć.
Mia stanęła jak wryta patrząc na Alexa. Jego kruczoczarne włosy przykleiły się do spoconego czoła, a wyraziste czerwone oczy wpatrywały się w ziemię. Jego mięśnie były napięte gotowe do uderzenia ale dla elficzki wydawały się delikatne i przyciągające. "Co jest ze mną nie tak" - pomyślała i zarumieniła się bowiem przypomniała sobie, że wampiry czytając w myślach. "Powinnaś się go bać, on jest wampirem może zrobić ci krzywdę" - tłumaczyła sobie w myślach Mia.
- Kiedy zacznę szkolenie - spytała.
- Jeśli chcesz możemy zacząć teraz - powiedział wstając i otrzepując krótkie spodenki - tylko nie w sali ćwiczeń. Chodźmy.
Ruszyli razem w stronę muru. Szli wzdłuż niego w całkowitej ciszy, która strasznie męczyła elficzkę. Dziewczyna lubiła przebywać sama, ale nie znosiła ciszy. Wtedy biegała po lasach, łąkach i nasłuchiwała śpiewu ptaków, szumu drzew byle by tylko nie zapadła cisza. Gdy była z ojcem rozmawiała z nim o wszystkim i o niczym, ale nigdy nie zdarzyło się aby zabrakło tematu. Każdą spędzoną z nim chwilę bardzo ceniła i nigdy nie zapomniała. Jednak ojciec mało wspominała o jej mamie, dlatego też dziewczyna wiedziała tylko parę istotnych faktów takich jak: co lubiła, jak się poznali i to że podarowała jej srebrny medalion. O swoich dziadkach od stron matki nie wiedziała zbyt dużo i wolała aby tak zostało - w końcu nienawidzili jej i pana Jacka. Bell szła obok przystojnego wampira rozmyślając o tacie - miała świadomość, że został sam i siedzi w swoim fotelu przy kominku czytając jedną z licznych w jej domu książek - i bardzo za nim tęskniąc.
- Brakuje ci go? - zapytał przerywając myśli Mianelli.
- Jak możesz! - oburzyła się.
- No co?! To moja natura - odparł nonszalancko.
Mia uspokoiła się i weszła na mur idąc przed siebie.
- Tęsknie za nim - powiedziała - Ale chciałam opuścić Heleser, a tata dał mi taki wybór.
- Rozumiem.
- Dokąd idziemy? - zapytała Bell idąc na krawędzi muru (jak robiła to kiedyś) z rozpostartymi ramionami aby zachować równowagę.
- Poza miasto na łąkę - powiedział patrząc na elficzkę. W jego oczach widział dziewczynkę z blond warkoczykiem bawiącą się w zachowanie równowagi - co jednak mu się spodobało. Ta dziewczyna coś w nim ruszyła, coś co ociepliło mu niebijące serce. Przy niej czuł, że żyje. Mia odwróciła się do niego z uśmiechem, a on odwzajemnił się tym samym. Elficzka stawiała stopę po stopie na krawędzi muru, kiedy nagle lewa noga ześlizgnęła się z nierównego kamienia i Mianella zachwiała się spadając w dół. Alex widząc to z wampirzą szybkością złapał Bell w locie także dziewczyna nie doznała przykrego spotkania z chodnikiem. Mia poczuła zimne, delikatne palce na plecach - miała na sobie bluzkę z dziurami - a ich oczy błękitne i rubinowe spotkały się zapominając o całym świecie.
- Dziękuje - powiedziała puszczając jego mocne ramiona.
- Do usług - uśmiechnął się zawadiacko.
Bell zarumieniła się.
- Idziemy w przeciwną stronę niż brama? - zdziwiła się - Jest jakieś inne wyjście?
- Widzę że nie jesteś dziewczyną za którą cię uważałem - przyznał - I tak są tajemne drzwi.
- A za jaką mnie uważałeś?- spytała z ciekawością.
- Za mięczaka krótko mówiąc, ale widzę że się pomyliłem - przyznał.
- No miło mi to słyszeć - odparła obrażona i znów weszła na mur.
- Tylko żebym znów nie musiał cię łapać - powiedział przeskakując stopnie schodów.
- Nie musisz za mną chodzic jak za dziekiem i tym razem nie będę szła na krawędzi - odparła idąc szybciej.
- Czemu? To całkiem fajne - przyznał ze śmiechem i zaczął chodzić po krawędzi muru tak jak przed chwilą robiła to Mia - Widzisz ja przynaj... - nie dokończył bo z hukiem spadł na ziemię - Auuć!
Mia odwróciła się w jego stronę i szybko zeskoczyła z muru.
- Nic ci nie jest? - zapytała z obawą że chłopak coś sobie złamał.
- Widzę, że ci na mnie zależy - odpowiedział unosząc czarną brew - To tylko taki żarcik.
Dziewczyna posłała mu wściekłe spojrzenie i pacnęła po głowie.
- Idiota - mruknęła idąc w wzdłuż kamiennej ściany muru.
- No, ale przynajmniej wiem czy ci na mnie zależy - odparł zawadiacko podnosząc się z ziemi.
- Nie zależy - odparła.
Chłopak dogonił ją i powiedział.
- Zależy, ja to wiem - podniósł znacząco brew do góry.
- To, że do ciebie podbiegłam nie znaczy, że mi na tobie zależy - prychnęła krzyżując ręce na piersi.
- Ale przybiegłaś i to się liczy - powiedział z wesołym uśmieszkiem na twarzy
- Daleko do tego przejścia? - zmieniła temat.
- Nie. Jak tylko skręcimy w lewo zobaczysz drzwi w murze.
- Serio?! Macie tajemne drzwi chociaż do miasta wejść można tylko bramą, to kretynizm -oceniła Mia.
- A co myślałaś, że wyjdziemy przez jakiś podkop!? - zapytał z drwiną.
- Nie! Ale po co nazywacie te drzwi tajemnym przejściem, skoro taki nie jest!
- Zobaczysz to zrozumiesz - rzekł i skręcił w lewo.
Mia poszła za nim i zobaczyła drewniane drzwi średniej wysokości z mosiężną klamką, którą Alex właśnie nacisnął. Przejście otworzyło się ukazując dużo zieleni i kawałek błękitnego nieba.
- Zapraszam - wampir wskazał na drzwi.
Elficzka przeszła koło Alexa i wyszła poza gruby, kamienny mur prosto w zielone krzaki. Zdziwiona przedarła się na obszerną łąkę z której widok był na Błękitną Lagunę. Mia odwróciła się, a jej oczom ukazał się mur zarośnięty krzakami bez przejścia.
- I co teraz już wiesz skąd ta nazwa?! - zapytał z satysfakcjom.
- Nieźle - przyznała i ruszyła na przód - Jak tu pięknie!
- Jak mamy dość szarych budynków to przychodzimy tu odpocząć. To takie oderwanie się od rzeczywistości - powiedział Alexander przeczesując kruczoczarne włosy.
Chłopak przypatrywał się blondynce, która była zachwycona pięknym widokiem. dziewczyna coraz bardziej mu się podobała, ale chłopak nie chciał tego ujawniać - nie był osobą która lubi ukazywać swoje uczucia, lubił samotność, ciszę był przeciwieństwem elficzki - wolał aby pozostało to jego tajemnicą.
- Może pokaże ci parę chwytów - zaproponował.
Mia ocknęła się z zamyślenia i przytaknęła głową. Alex pokazał jej jak zablokować atak zombie.
- Najpierw krzyżujesz ramiona i odpychasz napastnika - tłumaczył - Potem prawą ręką uderzasz go w szczękę - dokończył pokazując na "sucho" - Spróbuj powtórzyć.
Bell zrobiła tak jak tłumaczył wampir i powtórzyła to kilka razy.
- Wystarczy - nakazał - Teraz walka podstawowa.
- Podstawowa? To znaczy? - zapytała stając przed nim.
- To znaczy, że nauczę cię jak się obronić - rzekł stając w rozkroku - Uderz mnie! - rozkazał.
- Okey - odparła wiedząc, że go zaskoczy.
Stanęła z uniesionymi pięściami aby zmylić swojego napastnika i zamachnęła się ręką, ale uderzyła lewą nogą po między nogi zaskoczonego wampira, pod którym ugięły się kolana. Potem pięścią walnęła go w nos - zabolało nie tylko jego ale i ją - z którego zaczęła cieknąć stróżka krwi.
- Auuuu! - jęknął.
- Nie udawaj, nic cię nie boli - odparła z kpiną i satysfakcją, że go przechytrzyła - To tylko krew.
- Właśnie mogłaś złamać mi nos!
- Oj nie czujesz bólu, ogarnij się!
- Moja twarz musi być nieskazitelnie ładna, a nie połamana! Jeszcze z nią trochę pożyje!
- No tak musisz mieć czym wyrywać panienki - zakpiła z niego Bell - Dobra wstawaj miałeś mnie potrenować mazgaju!
- Co?! Mazgaju! Pożałujesz!
- Już się boje - prychnęła krzyżując ręce na piersi.
W chwili w której to mówiła Alex złapał ją w tali i przerzucił przez ramię. Biegł z szybkością wampira prosto w stronę nie widocznego z daleka urwiska. Mianella wcale nie bała się szybkości, ale nie lubiła jak nie miała gruntu pod nogami, a właśnie to teraz się stało, gdy wampir przeskakiwał urwisko. Czuła, że żołądek podskoczył jej do gardła - zamknęła oczy. "Wdech i wydech" - myślała - " Nie spadniesz".Alex stanął po drugiej stronie ciemnej dziury z satysfakcją i wesołym uśmieszkiem postawił elficzkę na ziemi. Ta otworzyła oczy i ze złością podarowała wampirowi kuksańca między żebra.
- Idiota - wrzasnęła.
- Wiedziałem, że masz lęk wysokości - odparł masując miejsce, w które przed chwilą dostał.
- Nie jakiś głupi lęk wysokości! Nie lubię nie mieć gruntu pod nogami! - przyznała wściekła.
- Istniej coś takiego - zdziwił się przeczesując ręką włosy - Sorry, ale nieźle było co nie?
- Nie - odparła i usiadła na lekko żółtawą trawę - Nigdy tego nie rób.
- Okey, ale odwołaj mazgaja - powiedział ocierając nos o koszulkę.
- Odwołuje.
Siedzieli tak w całkowitej ciszy skubiąc trawę. Wiatr rozwiewał potarganą fryzurę Mianelli, tak że ciągle musiała odgarniać kosmyki z twarzy. Dziewczyna patrzyła ciągle na ziemię rozdwajając źdźbło trawy i rozmyślając o tym jak wyglądają ludzie - tak dziwne, że akurat teraz o tym myślała - a młody Weyland przypatrywał się jej i czytał każdą myśl.
- Możemy już wracać? - spytała podnosząc na niego wzrok.
- Tak, ale muszę cię zmartwić innej drogi niż ta, nie ma.
- Przeżyje - powiedziała z uśmiechem.
"Tylko spokojnie to tylko chwilka" - powtarzała sobie w duchu - "Alex mnie nie puści"
Chłopak czytał każda jej myśl i cieszył się, że Mia mu ufa. Zaufanie według niego było bardzo ważne to budowało każdy związek - nawet przyjaźń.
- Wskakuj - powiedział pokazując na plecy. Widząc nie zachwyconą tym pomysłem dziewczynę dodał - Będziesz się mniej bała.
Bell "weszła" na plecy wampira - przytulając go aby się trzymać - zamknęła oczy i uspokajała już mocno bijące serce. "Pomyśl, że latasz" usłyszała w myślach. " No tobie to łatwo mówić" - odparła w myślach. Mia uświadomiła sobie, że Alex czyta jej myśli " Wypad z mojej głowy" - dodała. "To silniejsze ode mnie" - usłyszała. Bell palnęła go w głowę tak dla zasady i usłyszała śmiech, który i jej się udzielił. Śmiała się i zauważyła, że nie ma już gruntu pod nogami co jednak wcale jej nie przestraszyło. Trzymała się ramionami szyj Alexa i nogami jego brzucha i czuła bezpieczeństwo, spokoju - wampir wyleczył ją z leku. Gdy już byli po drugiej stronie elficzka zeskoczyła z jego pleców i rozbawiona puściła do niego oczko idąc w stronę tajemnych drzwi. Chłopak uśmiechnął się i patrzył na jej piękną smukłą sylwetkę i blond włosy, które powoli się oddalał. Ruszył za Mią i otworzył drzwi - magicznym elfickim słowem - wpuszczając najpierw Mianellę (jak dżentelmen), a potem wszedł za nią.
- Mhh dziękuje - powiedziała do niego - Fajnie było.
- Może pójdziemy coś zjeść?- zapytał
- Nie dzięki, nie pijam krwi - powiedziała z czarującym (według Alexa) uśmiechem - Przebiorę się (bluzkę miała pobrudzoną w krwi wampira), a potem odpocznę. O której jutro ćwiczenia?
- Jutro nie będzie. Przyjeżdża syn królowej Rosalindy i pewnie będzie przyjęcie na twoją cześć - powiedział, a na twarzy elficzki pojawiło się zdziwienie - No wiesz nowy łowca jeszcze z jego rodzaju elfów - wytłumaczył po czym przeczesał włosy ręką - Do zobaczenia. Trafisz do kwatery sama?
- Tak, dziękuje i cześć - powiedział po czym ruszyła do rzędu 1 budynku I.
*
- Cześć! Co ci się stało? - usłyszała, gdy tylko weszła do domu "mody" - Wyglądasz jakby stado koni po tobie przebiegło!
- Aż tak!? - zszokowała się Mia.
- Oczywiście, że nie ale Olivia potrafi wyolbrzymiać - powiedział rozbawiony Jackob.
- Skąd ta krew i o matko ciągle miałaś tą fryzurę? - zapytała zaniepokojona Rood. Według niej każdego dnia powinno ubierać się w coś innego i mieć inaczej uczesane włosy, dlatego wampirzyca miała dziś na sobie fioletową, obcisłą sukienkę do kolan i czarną marynarkę. Rude włosy upięte w niesforny kok, a buty na 10 centymetrowej szpilce do tego piękny srebrny naszyjnik, który wykańczał prześliczną kreację. Według elficzki dziewczyna wyglądała szałowo.
- Krew jest Alexa a ... - nie dokończyła, bo rudowłosa jej przerwała.
- Alexa? Jakim cudem?!
- Uderzyłam go w nos i już - powiedziała siadając na skórzaną sofę - Mogę ci wszystko opowiedzieć jeśli chcesz.
- Oboje chcemy - wtrącił się Jackob - To wielki dzień, że ktoś właściwie, że dziewczyna położyła na łopatki młodego zadufanego w sobie Weylanda.
- Nie położyła .... chociaż - zamyśliła się Mia.
- No opowiadaj - ponagliła ją wampirzyca siadając obok Greena.
Tak więc elficzka opowiedział swój dzień z Alexandrem, ale było to trudne gdyż zafascynowane wampiry ciągle jej przerywały. Dziewczyna pierwszy raz zwierzyła się komuś kto nie był jej ojcem co było dla niej nowym przeżyciem i wcale jej nie przeszkadzało.
- To teraz proszę znajdź mi nowe ciuchy i dorzuć parę dodatkowy, bo w kwaterze mam pustą szafę - powiedział na koniec Bell.
- Już się robi - rzekła i pobiegła - z wielką łatwością w tak wysokich butach - do pokoju pełnym ubrań
- Jak ona to robi?
- Mówisz o butach? - zapytał wampir ocknąwszy się zamyślenia. Mia kiwnęła głową - Uwielbia je, według niej są wygodne.
- Mmm ... to ja może pójdę się przebrać - odparła i ruszyła w stronę drzwi.
W pokoju jak zawsze było pełno ubrań, butów i dodatków. Wielkie lustro - przy którym elficzka "zmieniła styl" - przyciągało ją do siebie. Dziewczyna podeszła popatrzyła na siebie z odrazą i rozpuściła blond włosy. Loki opadł na jej oczy zasłaniając widok, odgarnęła je i spięła w luźny kucyk.
- Włóż to - podała jej Olivia.
Był to zwykł biały podkoszulek, który Bell natychmiast włożyła.
- A do tego ten błękitny sweterek i te czarne leginsy.
Elficzka przebrała spodnie w obecności wampirzycy - jakoś nie czuła się przy niej skrępowana - i nałożyła luźny, dłuższy (zakrywając uda) sweterek.
- Te trampki będą pasować - Olivia podała Bell jasno niebieskie, proste trampki - Odsłonią ci ładnie kostki.
- Nieźle - przyznała dziewczyna nakładając na stopy - Zmyjesz mi oczy?
- Oczywiście fiolet z błękitem ni jak nie pasuje - przyznała ze śmiechem.
Rudowłosa delikatnie zmyła oczy koleżance i leciutko podkręciła rzęsy maskarą. Spięła jej blond włosy w luźny kok zostawiając parę kosmyków przy twarzy i z radością nałożyła na jej szyję łańcuszek z turkusowym motylkiem. Chciała zdjąć z szyj srebrny medalik (który Mia ciągle nosiła skrywając pod ubraniami) ale elficzka nie pozwoliła jej.
- To pamiątka po mamie - przyznała dotykając go.
- Przepraszam nie wiedziałam.
- Nic się nie stało i dzięki super wyglądam - uśmiechnęła się przyjaźnie - Chyba pójdę coś zjeść, dawno nic nie miała w ustach - dodała idąc w kierunku drzwi - Jeszcze raz dziękuje, a po ciuchy wpadnę później.
- Dobra, do zobaczenia - powiedział Olivia poprawiając włosy.
Bell wyszła z budynku zostawiając wampirków razem. Ciepły wiaterek rozwiewał jej nie spięte kosmyki włosów. Dziewczyna szła teraz wzdłuż frontowego muru z wejściem do miasta przyglądając się coraz bardziej ciemniejszemu niebu. " Coraz bardziej tu mi się podoba" - pomyślała " Może zostanę tu do końca"
- To by mi odpowiadało - usłyszała za sobą.
- Znowu ty - powiedziała z nutą niezadowolenia, ale tak naprawdę cieszyła się, że Alex tu jest - Śledzisz mnie? Jeśli tak to jesteś skazany na jedzenie, bo umieram z głodu! - dodała odwróciwszy się w stronę rozbawionego wampira - Co cię tak śmieszy? - zapytała ze zdziwieniem.
- To że jesteś słodka jak się wkurzasz, a poza tym mam niespodziankę.
Elficzka była zdumiona zachowaniem młodego Weylanda i zarumieniła się jak buraczek po tym jak usłyszała taki - można powiedzieć - komplement.
- Niespodziankę?
- Coś w tym guście - przytaknął Alex - Idziemy?
Bell kiwnęła głową na tak i oboje ruszyli w stronę mur.
- Ładnie wyglądasz - powiedział wampir - Olivia ma dobry gust.
- Yyy ... dzięki - odpowiedział Mia ciągle czerwona na twarzy - Dokąd idziemy?
- Zobaczysz - uśmiechnął się Alex - Spodoba ci się.
Szli ramie w ramię w ciszy. Mianella nadal zszokowana zachowaniem i komplementem Alexa rozmyślała jaką to niespodziankę wymyślił wampir. Pierwszy raz ktoś w ogóle pofatygował się zrobić dla niej niespodziankę. Nikt - nawet jej własny ojciec - nie wymyślił się by to zrobić. Właściwie oprócz ojca i paru ciotek nie miała w Heleser nikogo więc o czym tu mówić. Dlatego Bell była tak podekscytowana i zszokowana. Szła z lekkim uśmiechem na twarzy spoglądając ukradkiem na skupione w oddali czerwone oczy wampira. Od pierwszego poznania Alexa, spodobały się jej. Ten rubinowy kolor przyciągał ją i rozweselał. Doszli już do stromych stopni w murze i wspinali się do góry. Mia szła pierwsza i już nie mogła się doczekać. Na murze zobaczyła fioletowy koc i kilka dekoracyjnych poduszek opartych o kamienną ścianę, a obok tego stał niski, stolik z owocami, ciastkami i wysoki srebrny dzban ze szklaneczkami do kompletu. Wszystko było dookoła obstawione różnej wielkości świecami, które dawały romantyczny klimat, a przez dziurę w murze był wgląd na Błękitną Lagunę. Elficzce zabrało dech w piersi - była w szoku. Chciała coś powiedzieć, ale nie mogła wydusić z siebie ani jednego słowa, stała tylko jak słup soli i podziwiała swoją niespodziankę.
- Wszystko w porządku - zaniepokoił się wampir widząc zdrętwiałą Bell
- Tak ... - wyszeptała - tylko nikt jeszcze nic tak cudownego dla mnie nie zrobił - przyznała - Dziękuje
- Nie ma sprawy - uśmiechnął się. Bardzo mu zależało, by elficzce się spodobało - Zapraszam.
Dziewczyna usiadła wygodnie opierając się o poduszki i przyglądała się wampirowi, który nalewał coś do szklanek.
- Proszę - podał jej szklankę - Spokojnie to nie krew - dodał siadając na przeciwko niej.
Dziewczyna spojrzała na czerwony płyn i bez obaw wypiła kilka łyków. Było to napój o smaku winogron, bardzo smaczny lecz po jakimś czasie robiło się od niego bardzo gorąco.
- To winno z winogron od ludzi - wytłumaczył wampir upijając kilka łyków.
- Myślałam, że wy pijecie tylko krew - zdziwiła się na widok pijącego wampira.
- Ja lubię alkohol - odparł z uśmieszkiem - Może muffinkę?
- Chętnie.
Mia zjadła całą czekoladową babeczkę i popiła winem. Zaczęła pytać wampira o ludzi: jacy są, gdzie mieszkają, co robią. Chłopak odpowiadał na każde jej pytanie. Przegadali cały wieczór, a potem leżeli na kocu oglądając gwiazdy.
- Pięknie - westchnęła Mia - Dziękuje.
Elficzka rozpuściła włosy i usiadła zamykając oczy. Czuła lekki wiaterek owiewający jej jasną od blasku księżyca twarz. W powietrzu unosiła się woń winogron, która Mia czuła na ustach. Wampir leżąc przyglądał się elficzce tak pięknie skąpanej w świetle księżyca. Wyglądała jak bogini z blond długimi włosami, które tak podobały się młodemu Weyland'owi. Od pierwszego spotkania pokochał tą dziewczynę te włosy i piękne błękitne oczy, ale nie tylko wygląd był dla niego ważny. Wnętrze też się liczyło, a to akurat dziś poznał. "Tylko, że dzień to za mało potrzeba dużo czasu by komuś zaufać, zaprzyjaźnić się" - myślał Alexander - "Dam sobie jeszcze czas"
- Ja .. dziękuje za dzisiaj - zaczęła Mia - Było naprawdę miło i nie jesteś taki jak myślałam.
- A jaki według ciebie byłem? - zapytał z ciekawości podbierając głowę ręką.
- Mmm ... arogancki, wredny i wiele innych, a tu proszę nowe obliczę miły i zaskakujący.
- No nieźle mnie oceniłaś - zaśmiał się.
- Ty mnie podobnie - powiedziała wstając i przeciągając zdrętwiałe kości - Pójdę już, do jutra.
- Mówiłem ci jutro nie ma treningu - przypomniał jej wampir także wstając.- Widzę, że masz słaba pamięć.
- Nie słabą pamieć tylko jestem pewna, że jutro znów będziesz mnie śledzić - powiedziała schodząc z muru - Do zobaczenia.
- Do zobaczenia - rzekł do odchodzącej Mii.
Bell szła prostą kamienną drogą do kwatery elfów ziemi. Była naprawdę szczęśliwa z powodu tak fascynującego dnia. Cieszyła się, że poznała bliżej Alexa. Podobał się jej, ale wolała zachować to w tajemnicy no może dopóki nie zaprzyjaźnij się z nim na tyle, by mogła mu bezgranicznie ufać.
__________________________________________________________________________________
Cześć moi czytelnicy! Jak się podobał rozdział? Wiem ciut przesłodzony i może nawet nudnawy, ale to dlatego, że w następnym pojawi się nagły zwrot akcji i nie będzie takich momentów jak teraz (chyba za dużo wam powiedziałam ^^) No, ale nie ważne czekam z niecierpliwością na komentarze! I zapraszam do OBSERWOWANIA !!!
Do następnej notki Kittykat
ps. Dodałam nową zakładkę SPAM możecie tam pisać co tylko wam do głowy przyjdzie :) Promujcie swoje blogi, piszcie opinie itp.
- To by mi odpowiadało - usłyszała za sobą.
- Znowu ty - powiedziała z nutą niezadowolenia, ale tak naprawdę cieszyła się, że Alex tu jest - Śledzisz mnie? Jeśli tak to jesteś skazany na jedzenie, bo umieram z głodu! - dodała odwróciwszy się w stronę rozbawionego wampira - Co cię tak śmieszy? - zapytała ze zdziwieniem.
- To że jesteś słodka jak się wkurzasz, a poza tym mam niespodziankę.
Elficzka była zdumiona zachowaniem młodego Weylanda i zarumieniła się jak buraczek po tym jak usłyszała taki - można powiedzieć - komplement.
- Niespodziankę?
- Coś w tym guście - przytaknął Alex - Idziemy?
Bell kiwnęła głową na tak i oboje ruszyli w stronę mur.
- Ładnie wyglądasz - powiedział wampir - Olivia ma dobry gust.
- Yyy ... dzięki - odpowiedział Mia ciągle czerwona na twarzy - Dokąd idziemy?
- Zobaczysz - uśmiechnął się Alex - Spodoba ci się.
Szli ramie w ramię w ciszy. Mianella nadal zszokowana zachowaniem i komplementem Alexa rozmyślała jaką to niespodziankę wymyślił wampir. Pierwszy raz ktoś w ogóle pofatygował się zrobić dla niej niespodziankę. Nikt - nawet jej własny ojciec - nie wymyślił się by to zrobić. Właściwie oprócz ojca i paru ciotek nie miała w Heleser nikogo więc o czym tu mówić. Dlatego Bell była tak podekscytowana i zszokowana. Szła z lekkim uśmiechem na twarzy spoglądając ukradkiem na skupione w oddali czerwone oczy wampira. Od pierwszego poznania Alexa, spodobały się jej. Ten rubinowy kolor przyciągał ją i rozweselał. Doszli już do stromych stopni w murze i wspinali się do góry. Mia szła pierwsza i już nie mogła się doczekać. Na murze zobaczyła fioletowy koc i kilka dekoracyjnych poduszek opartych o kamienną ścianę, a obok tego stał niski, stolik z owocami, ciastkami i wysoki srebrny dzban ze szklaneczkami do kompletu. Wszystko było dookoła obstawione różnej wielkości świecami, które dawały romantyczny klimat, a przez dziurę w murze był wgląd na Błękitną Lagunę. Elficzce zabrało dech w piersi - była w szoku. Chciała coś powiedzieć, ale nie mogła wydusić z siebie ani jednego słowa, stała tylko jak słup soli i podziwiała swoją niespodziankę.
- Wszystko w porządku - zaniepokoił się wampir widząc zdrętwiałą Bell
- Tak ... - wyszeptała - tylko nikt jeszcze nic tak cudownego dla mnie nie zrobił - przyznała - Dziękuje
- Nie ma sprawy - uśmiechnął się. Bardzo mu zależało, by elficzce się spodobało - Zapraszam.
Dziewczyna usiadła wygodnie opierając się o poduszki i przyglądała się wampirowi, który nalewał coś do szklanek.
- Proszę - podał jej szklankę - Spokojnie to nie krew - dodał siadając na przeciwko niej.
Dziewczyna spojrzała na czerwony płyn i bez obaw wypiła kilka łyków. Było to napój o smaku winogron, bardzo smaczny lecz po jakimś czasie robiło się od niego bardzo gorąco.
- To winno z winogron od ludzi - wytłumaczył wampir upijając kilka łyków.
- Myślałam, że wy pijecie tylko krew - zdziwiła się na widok pijącego wampira.
- Ja lubię alkohol - odparł z uśmieszkiem - Może muffinkę?
- Chętnie.
Mia zjadła całą czekoladową babeczkę i popiła winem. Zaczęła pytać wampira o ludzi: jacy są, gdzie mieszkają, co robią. Chłopak odpowiadał na każde jej pytanie. Przegadali cały wieczór, a potem leżeli na kocu oglądając gwiazdy.
- Pięknie - westchnęła Mia - Dziękuje.
Elficzka rozpuściła włosy i usiadła zamykając oczy. Czuła lekki wiaterek owiewający jej jasną od blasku księżyca twarz. W powietrzu unosiła się woń winogron, która Mia czuła na ustach. Wampir leżąc przyglądał się elficzce tak pięknie skąpanej w świetle księżyca. Wyglądała jak bogini z blond długimi włosami, które tak podobały się młodemu Weyland'owi. Od pierwszego spotkania pokochał tą dziewczynę te włosy i piękne błękitne oczy, ale nie tylko wygląd był dla niego ważny. Wnętrze też się liczyło, a to akurat dziś poznał. "Tylko, że dzień to za mało potrzeba dużo czasu by komuś zaufać, zaprzyjaźnić się" - myślał Alexander - "Dam sobie jeszcze czas"
- Ja .. dziękuje za dzisiaj - zaczęła Mia - Było naprawdę miło i nie jesteś taki jak myślałam.
- A jaki według ciebie byłem? - zapytał z ciekawości podbierając głowę ręką.
- Mmm ... arogancki, wredny i wiele innych, a tu proszę nowe obliczę miły i zaskakujący.
- No nieźle mnie oceniłaś - zaśmiał się.
- Ty mnie podobnie - powiedziała wstając i przeciągając zdrętwiałe kości - Pójdę już, do jutra.
- Mówiłem ci jutro nie ma treningu - przypomniał jej wampir także wstając.- Widzę, że masz słaba pamięć.
- Nie słabą pamieć tylko jestem pewna, że jutro znów będziesz mnie śledzić - powiedziała schodząc z muru - Do zobaczenia.
- Do zobaczenia - rzekł do odchodzącej Mii.
Bell szła prostą kamienną drogą do kwatery elfów ziemi. Była naprawdę szczęśliwa z powodu tak fascynującego dnia. Cieszyła się, że poznała bliżej Alexa. Podobał się jej, ale wolała zachować to w tajemnicy no może dopóki nie zaprzyjaźnij się z nim na tyle, by mogła mu bezgranicznie ufać.
__________________________________________________________________________________
Cześć moi czytelnicy! Jak się podobał rozdział? Wiem ciut przesłodzony i może nawet nudnawy, ale to dlatego, że w następnym pojawi się nagły zwrot akcji i nie będzie takich momentów jak teraz (chyba za dużo wam powiedziałam ^^) No, ale nie ważne czekam z niecierpliwością na komentarze! I zapraszam do OBSERWOWANIA !!!
Do następnej notki Kittykat
ps. Dodałam nową zakładkę SPAM możecie tam pisać co tylko wam do głowy przyjdzie :) Promujcie swoje blogi, piszcie opinie itp.